niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział Trzeci

ROZDZIAŁ TRZECI

Wielka sala pełna była różnych osobistości. Wszyscy żołnierze, medycy, robotnicy, technicy oraz większa część inteligencji Sojuszu zgromadziła się tutaj, by uczestniczyć w ceremonii wręczenia medali łajdakowi i chłopcu z Tatooine. Gdy tylko piękna księżniczka wręczyła nagrody mężczyznom jeden z dwóch obecnych tam droidów zabrzęczał wesoło. Bohaterowie Rebelii odwrócili się do zgromadzonego tłumu i uśmiechnęli się szeroko. Rozległy się głośne wiwaty i oklaski.
-Scenariusz i reżyseria George Lucas.

*

Hermiona podeszła do szafki i wyjęła z odtwarzacza kasetę wideo z napisem ,,Nowa Nadzieja’’, po czym schowała ją do pudełka.

-Ej, fajne to było Granger- powiedziała Ginny.- Nawet nie fajne, ale zajebiste.

-Jak Ty się wyrażasz, Ginny?- pacnął ją poduszką Ron.

-Wybacz mamo, zaraz pójdę do kąta.- Rudowłosa zakręciła oczami.

-Nie wiedziałem, że z tego grata, które znalazł na ulicy nasz tata, będzie jakiś pożytek. Ten telwizator to naprawdę ciekawy wynalazek tych mugoli- powiedział Fred.

-Telewizor, Fred- poprawiła go Hermiona.

-No to mówię telwizor.

-Nieważne. Oglądamy następną część?

-Zgadzam się! To jest świetne!- krzyknął George, nucąc jeden z kawałków.-  W ogóle to super, że miałaś te kasety, Herm. Zawsze nosisz je przy sobie?

Hermiona lekko zesztywniała. Kasety niechcąco wrzuciła do torby, gdy wyprowadzała się z domu. Nie chciała wracać wspomnieniami do tamtego dnia. Wtedy usłyszała i powiedziała wiele nieprzyjemnych słów.

-Tak jakoś wyszło, Gred…

-Jaką część teraz puszczamy?- spytał Feorge.

-Imperium Kontratakuje. Han Solo jest tam taki przystojny- rozmarzyła się Hermiona, oblizując usta. Boże, jestem straszna- pomyślała.

-Możecie przestać się kłócić- zawołał Fred do Ginny i Rona.

Ich sprzeczka zaczęła się od uwagi na temat przekleństw, a teraz przeszła, z tego co słyszała Hermiona, na chłopaków Ginn. Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Uwielbiała ich kłótnie.

-Wiesz co? Jestem starszy, a miałem mniej dziewczyn, niż ty chłopców. Zmieniasz ich częściej niż ja skarpetki.

-Właśnie strzeliłeś sobie gola, brudasie.

-Ej mała. Jak pogoda tam na dole?- zaśmiał się George.

-Spadaj, leszczu.

-DOŚĆ!- krzyknęła Hermiona.

-Kurde, niezłą masz przeponę.

-Milcz. Zaczyna się.

-Ooooo czy w tej części jest więcej Luke’a? –spytała Ginny, natychmiast podchodząc do telewizora.- Będę miała z kim przeżywać moje senne przygody.

-A nie przeżywasz ich z Harrym?- zaśmiał się Fred

-Wal się.

-Inteligentnie- mruknął Ron, włączając się do oglądania.

*

Od wyjścia na miasto minęły cztery dni. Przez ten okres Hermiona wraz z Weasleyami spędzała czas głównie sprzątając. Inne chwile przeznaczała na gadanie z Ginny, Ronem lub z Syriuszem. Wieczorami wraz z bliźniakami wypróbowywała Uszy Dalekiego Zasięgu, które okazały się niezawodnym wynalazkiem, choć bracia i tak dostali przestrogę, by uważać przy eksperymentach.

Ostatnio postanowili zacząć oglądać filmy na starym odtwarzaczu pana Weasleya. Ich ulubionymi filmami stały się Gwiezdne Wojny.  Po obejrzeniu na wideo ,,Powrotu Jedi’’  Weasleyowie popłakali się z powodu braku innych części. Na pocieszenie (głównie swoje) powiedziała, że obejrzą jeszcze ,,Indianę Jonesa’’, gdzie był Han Solo, tylko że w ludzkiej wersji, równie seksownej.

Na Grimmauld Place Hermiona czuła się lepiej niż w swoim własnym domu. Oprócz plotkowania z Ginny, dużo czasu spędzała też z Ronem, który czuł się samotny przez nieobecność Harry’ego. Wraz z Rudzielcem ustalała szczegóły tego co już wiedzą na temat Zakonu Feniksa, no i szykowali już imprezę urodzinową dla Ginny. Hermiona jemu jedynemu zwierzyła się z listu rodziców do niej, no i o ich sytuacji rodzinnej. Ron nie za bardzo jej pomógł w sprawie decyzji czy iść na spotkanie, lecz dodał jej otuchy.

Szatynka siedziała teraz na łóżku rudzielca i myślała co kupić Ginny na urodziny, przy okazji głaszcząc Krzywołapa za uchem. Ron aktualnie siedział przy kominku i czytał książkę, co było rzadkim zjawiskiem. Milczenie jakie pomiędzy nimi zapadło przerywała tylko Hedwiga, co chwila próbując wydostać się z klatki, co nie za bardzo spodobało się Świstośwince.

Hermiona nie mogąc już dłużej wytrzymać wypuściła sowy na zewnątrz, by sobie polatały. W tym momencie drzwi otworzyły się powoli, a w nich stanął średniego wzrostu chłopak, o pięknych, błyszczących, zielonych oczach i ciemnych włosach sterczących we wszystkie strony.  Nosił okulary i był nienaturalnie chudy. Nie zdążył nic powiedzieć, a nawet na nią spojrzeć, a ona już rzuciła mu się na szyję.

- HARRY! Ron, on już jest, Harry już tu jest! Nie słyszeliśmy waszego przybycia! Jak się masz, Harry? Bardzo Cię przepraszamy, że przez tak długi czas nie pisaliśmy, ale nie mogliśmy… Dumbledore nam zabronił. Co z tym atakiem dementorów? Jak się czujesz z myślą…

-Hermiono, zamilcz i daj mu złapać oddech- zaśmiał się Ron i zamknął drzwi.

Szatynka wypuściła Harry’ego z objęć i przypatrzyła mu się. Ściął włosy, znacznie przypakował i zmężniał. Jednakże miał sińce pod oczami i wyglądał jakby nie spał kilka dni. Uśmiechnęła się do niego promiennie, ale on nie odwzajemnił uśmiechu, tylko rozejrzał się pokoju.

-Hedwiga!

Sowa podleciała i usiadła mu na ramieniu, szczypiąc go pieszczotliwie w ucho.

-Jest w znakomitej kondycji- rzekł Ron.- Chciała nas zadziobać na śmierć, kiedy przyniosła twoje ostatnie listy, zobacz…

Pokazał Harry’emu palec, na którym widniało, już prawie zabliźnione, głębokie rozcięcie.

-Aa… no tak… Bardzo mi przykro.

-Dumbledore kazał ci nic nie wysyłać.

-Wiem.

Zapadła kłopotliwa cisza. Umilkła nawet Świstoświnka. Z każdą sekundą uśmiech Hermiony coraz bardziej malał, aż w końcu zniknął. Spojrzała na Rona, ale ten wydawał się, jakby liczył małe dziurki w podłodze, a Harry zachowywał się, jakby był tu sam. Zaczął się rozglądać po pokoju, z Hedwigą usadowioną na ramieniu. Szatynka przewróciła oczami. Zachowanie bruneta bardzo jej się nie podobało. Chciała już coś powiedzieć, ale ubiegł ją Harry.

-Dlaczego Dumbledore’owi tak zależało, żebym o niczym nie wiedział?

-Chcieliśmy się go zapytać, ale on jest teraz strasznie zajęty. Widzieliśmy go tylko dwa razy. Powiedział, że ktoś może przechwycić sowę i…

-No tak, bo Dumbuś nie zna innych sposobów na przekazywanie informacji niż sową- warknął Harry.

Ron otworzył usta i je zamknął, a potem powtórzył to kilka razy, nie wiedząc co powiedzieć.

-Może uznał, że nie jestem godny zaufania…- zaczął brunet.

-Nie bądź głupi- powiedziała Hermiona.

-Albo że nie potrafię o siebie zadbać- dokończył.

-Daj spokój. Nie myśli tak- rzekł Ron.

-Więc dlaczego ja musiałem siedzieć u Dursleyów, a wy od dawna bierzecie w tym udział? Czemu możecie wszystko wiedzieć, a ja nie?

-Wcale o wszystkim nie wiemy- warknęła zirytowana zachowaniem przyjaciela Hermiona.

Kochała go. Był jej najlepszym przyjacielem. Osobą bliższą niż Ron, a nawet Ginny. Jednakże nie pozwoli sobą pomiatać. To że Harry o czymś nie wiedział, to widocznie znak, że nie powinien. Nie jest pępkiem świata i nie musi być o wszystkim poinformowany.

-Mama nie pozwoliła nam zbliżać się do nich, gdy były zebrania…

-WIĘC NIE UCZESTNICZYLIŚCIE W TYCH WSZYSTKICH ZEBRANIACH, TAK?! WIELKA SPRAWA! ALE TU BYLIŚCIE, TAK? BYLIŚCIE TU RAZEM! A JA PRZEZ CAŁY MIESIĄC TKWIŁEM SAM JAK KOŁEK U DURSLEYÓW!

Przerażona tym wybuchem Hedwiga pofrunęła na szafę, Świstoświnka krążyła nad ich głowami, poćwierkując niespokojnie, zaś Ron zamarł bez ruchu z otwartymi ustami. Hermiona z każdym słowem czuła, że wybuchnie. Wiedziała, że był na nich zły, ale oni nie mieli żadnego wyboru. On sam, gdyby usłyszał od wściekłego dyrektora Hogwartu rozkaz, to byłby posłuszny jak wyszkolony szczeniak.

-A CHYBA DOKONAŁEM WIĘKSZYCH RZECZY NIŻ WY DWOJE RAZEM WZIĘCI, I DUMBLEDORE DOBRZE O TYM WIE… KTO ZDOBYŁ KAMIEŃ FILOZOFICZNY? KTO ZAŁATWIŁ RIDDLE’A? KTO OCALIŁ WAS OD DEMENTORÓW? KTO MUSIAŁ W ZESZŁYM ROKU POKONAĆ SMOKI, SFINKSY I TE WSZYSTKIE INNE OKROPNOŚCI? KTO BYŁ ŚWIADKIEM JEGO POWROTU? KTO MUSIAŁ PRZED NIM UCIEKAĆ? JA!

-Harry, przestań! Przecież wiemy…

- ALE NIBY PO CO MIAŁBYM WIEDZIEĆ, CO SIĘ DZIEJE! PO CO KTOŚ MIAŁBY ZADAĆ SOBIE TROCHĘ TRUDU, ŻEBY MI O TYM POWIEDZIEĆ! PRZEZ CZTERY BITE TYGODNIE SIEDZIAŁEM JAK GŁUPI NA PRIVET DRIVE, KRADNĄC GAZETY Z KOSZY NA ŚMIECI, ŻEBY SIĘ CZEGOŚ DOWIEDZIEĆ!

-ZAMKNIJ TĘ JAPĘ!- ryknęła Hermiona.

Harry natychmiast zamilkł, Świstoświnka uciekła do klatki, a Ron cofnął się o krok. Wszystkie emocje, jakie ostatnio siedziały w Hermionie, te związane z jej rodzicami, z Harrym i z innymi sprawami wybuchły w jednym momencie.

-Po pierwsze, Potter, to powiedz temu facetowi z pośladkami spiętymi jak postronki, żeby się tak do nas nie odzywał. Po drugie, możesz nam mieć za złe, że do ciebie nie pisaliśmy, ale gdybyś ty usłyszał wściekłego Dumbledore’a to posrałbyś się jakby cię Parkinson goniła naga po Hogwarcie. A po trzecie… JAK MOŻESZ TAK MÓWIĆ?! TO WSZYSTKO, CO TY OSIĄGNĄŁEŚ… NIGDY, POWTARZAM, NIGDY NIE OSIĄGNĄŁBYŚ TEGO BEZ NASZEJ POMOCY! TY JESZCZE MARUDZISZ?! TY CHOLERNY PĘPKU ŚWIATA! KTO DOWIEDZIAŁ SIĘ KIM JEST NICHOLAS FLAMEL I KTO JEST POTWOREM Z KOMNATY TAJEMNIC?! KTO ĆWICZYŁ Z TOBĄ WSZYSTKIE ZAKLĘCIA POTRZEBNE DO WYGRANIA TURNIEJU?! KTO POMÓGŁ CI UWOLNIĆ SYRIUSZA?! KTO ROZWIĄZAŁ ZAGADKĘ Z ELIKSIRAMI W PIERWSZEJ KLASIE?! JA! GDYBY NIE MOJA POMOC, TO ZGINĄŁBYŚ JUŻ W PIERWSZEJ KLASIE PRZY DIABELSKICH SIDŁACH!

Ron z niewiadomego powodu zarumienił się perliście. Harry stał bez ruchu, z lekko uchylonymi ustami. Jego twarz była blada, a oczy pełne przerażenia. Otaczała ich wszechstronna cisza, przerywana lekkim dyszeniem Hermiony. Poczuła jakąś ciecz na swoich ustach. Nie wiedziała tylko czy to ślina, czy łzy.

-Nie mam ci niczego za złe, że to tobie wszystko przypisano. Nigdy nie byłam o to zazdrosna i nigdy nie będę. Nawet sama prawdopodobnie bym nie przeżyła, tego, co ty. Nie chciałabym. Proszę cię tylko o jedno. Nie powiększaj swojej roli w czymś, czego byś nie dokonał bez pomocy przyjaciół. Myślałam, że o tym wiesz.

Szatynka powiedziawszy to spokojnym głosem, wyszła z pokoju, trzaskając głośno drzwiami. Po chwili była już w swoim pokoju i zobaczyła, że nie ma w nim Ginny. Korzystając z chwili samotności, rzuciła się na łóżko. Otarła szybko cieknące łzy i zamknęła oczy. Po chwili była już w krainie snów.

*

Hermionę obudził głośny trzask drzwi. Lekko nieprzytomna uniosła głowę do góry i zobaczyła całą czerwoną na twarzy, klnącą pod nosem Ginny.

-Wybacz, siostrzyczko. Nie chciałam Cię obudzić.

-Nic się nie stało. Która godzina i czemu jesteś taka zła?

-Po dziesiątej. Ta… Ta… Ta kobieta, która zwie się moją matką, wywaliła mnie z kuchni.

-Czemu?- zapytała szatynka, siadając na łóżku.

-A bo Ty nic nie wiesz- westchnęła Ginn.- Skończyło się zebranie Zakonu i Świętoszka Potter poszedł tam no i… No wiesz. Chciał wiedzieć, co się działo przez ten miesiąc, co robi Zakon Feniksa i tym podobne. Moja mama oczywiście musiała się wtrącić i chciała wywalić najpierw go, ale wszyscy niebędący moją matką nie zgodzili się. Potem zabrała się za bliźniaków, ale ich obronił tata. Potem wzięła się za mnie i Rona. No i tu było gorzej. Ron powiedział, że Harry mu i tak wszystko powie, ale Potter rzekł, że nie...

-Żartujesz?

-Tak… To znaczy nie. Naprawdę tak powiedział.

-A to świnia- mruknęła.

-No a ja jestem najmłodsza, więc…

-Aha, okej. Dobra, ja lecę na kolację. Jestem strasznie głodna.

-Zależy tylko czy moja mamusia cię wpuści. Teraz mu tam wszystko tłumaczą.

-Fakt, ale użyję swojego uroku osobistego, żeby mnie wpuścili.

-Tak, tak…- zachichotała Ginny.- Twój urok osobisty wszystko zdziała…

*

,,Haha, a jednak, Ginny.  Wpuścili mnie.’’

-Proszę, Hermiono- powiedziała z uśmiechem pani Weasley, jednak rzucając pogardliwe spojrzenia Syriuszowi.

Państwo Weasleyowie zgodzili się na wpuszczenie szatynki, tylko dlatego, że nie jest ona pod władzą jakiegokolwiek obecnego na Grimmauld Place dorosłego. Właściwie uważali, że Hermiona jest na tyle odpowiedzialna, by nie mówić niepowołanym o planach Zakonu Feniksa. Jedząc pyszne jedzenie pani Weasley, szatynka skupiła się na rozmowie Syriusza i Harry’ego.

-Boi się Dumbledore’a?- spytał brunet.

-Boi się tego, do czego Dumbledore według niego zmierza. Boi się, że próbuje pozbawić go stanowiska- wyjaśnił pan Weasley.

-Co? Kto przy zdrowych zmysłach uwierzyłby, że Dumbledore chce być Ministrem Magii?

-Właśnie o to chodzi!- zawołał Syriusz.- Knot jest ogarnięty strachem. Uważa, że nie dałby sobie rady z tym wszystkim, czyli z powrotem Voldemorta i z wojną. Lepiej dla niego obarczać was winą, że tylko podburzacie społeczeństwo.

-Teraz już chyba rozumiesz nasz problem, Harry?- zapytał Bill.- O wiele ciężej jest przekonywać ludzi o powrocie Voldemorta, gdy ci, którzy to głoszą, są nazywani wariatami. Właściwie, to ludzie sami wolą w to nie wierzyć. Prorok Codzienny jest naciskany przez Ministerstwo, żeby przemilczał wszystkie pogłoski od Dumbledore’a, więc większość społeczeństwa nie ma nawet pojęcia, co się dzieje.

-Ale wy chyba informujecie ludzi, że Voldemort powrócił, prawda?- zapytał Harry, spoglądając na zebranych.

Wszyscy uśmiechnęli się krzywo.

-Nie do końca. Nie każdy chce słuchać wilkołaka czy zbiegłego mordercę- powiedział Lupin.

-Oczywiście przekonaliśmy już kilka osób- rzekł pan Weasley.- Tonks, była ostatnim razem za młoda, by ją przyjąć do Zakonu, a na Aurorach bardzo nam zależy… Shacklebolt jest cennym nabytkiem. Kieruje pościgiem Syriusza i wmawia wszystkim, że jest on teraz w Tybecie. Ale tak jak jest u Śmierciożerców. Mamy wielu popleczników, lecz nie każdy chce się otwarcie angażować. Wszyscy obecni profesorowie w Hogwarcie wierzą w powrót Voldemorta i wspierają nas po cichu.

-Sądzimy…- zaczął Syriusz- … że Voldemort planuje odbudować swoją armię. Ostatnim razem miał dziesiątki tysięcy zwolenników, nie tylko czarownice i czarodziejów, ale też wiele podejrzanych, niezbyt przyjemnych stworzeń. Jednak zbieranie zwolenników to nie jest jego jedyny cel.

Hermiona uniosła głowę znad talerza.

-To znaczy?- spytał Harry.

Pan Weasley chrząknął

-Chce parę bardzo istotnych przedmiotów. Niektóre to bronie, a niektóre to…

-Co to za rodzaj broni? Coś gorszego od Avady Kedavry?

-Dość!- krzyknęła pani Weasley.- Wszyscy do łóżek. JAZDA!- zawyła, widząc, że Harry chce coś powiedzieć.

*

Hermiona wraz z Harrym wspinała się powoli po schodach, oswajając się z natłokiem informacji. Po drodze zostawiła na drugim piętrze towarzysza i poszła do swojego pokoju. Ginny już dawno spała. Szatynka już miała się rozbierać, gdy jej uwagę zwróciła sowa, czekająca za oknem na wpuszczenie do środka.

-Minerwa!- zawołała cicho Hermiona. Szybko otworzyła okno i wpuściła stworzenie do środka, biorąc list.

Kochana córeczko!
Jak się czujesz? Martwię się o Ciebie. Nie odpisałaś na mój wcześniejszy list. Czy mogę liczyć, że jednak przyjdziesz na ten obiad? Proszę Cię. Wiem, że masz mi za złe wiele rzeczy. Wcale Ci się nie dziwię. Wiem też, że po ostatnim incydencie między Tobą a tatą nie chcesz ze mną rozmawiać, a tym bardziej z nim, ale… Proszę Cię, byś zapomniała o dawnych krzywdach i napisała do mnie czy masz zamiar przyjść na ten obiad.
Kocham Cię
Mama



******

Jak tu moja kochana czytelniczka, która dała mi solidnego kopa w tyłek, bym się wzięła do roboty, zaznaczyła- jestem wątróbką. Wiem. Możecie na mnie rzucić Crucio, Imperio, byle nie Avadę. Chciałabym Was bardzo, ale to bardzo przeprosić za moją nieobecność. Nie będę się tłumaczyć brakiem czasu, ani weny. Napiszę tylko, że jestem w trzeciej klasie gimnazjum, niedługo egzaminy i chciałabym się spisać w tym roku. Naprawdę. Przyznam się bez bicia, że nie chciało mi się pisać. Jakoś tak naprawdę ta wena odleciała, ale też za moją winą. Bo wystarczył ostatnio jeden wieczór, by napisać połowę tego rozdziału. Jest to najkrótszy rozdział jaki się tu pojawił, ale i tak jestem z niego dumna. Nawet bardzo. Mało w nim radości, w przeciwieństwie do drugiego. Ten rozdział jest bardziej melodramatyczny. Ale następny będzie wesoły! :) Co do rozdziału, to zaznaczę parę rzeczy. Zachowanie Harry'ego jest trochę inne od książkowego i wytłumaczę to tu, ale również i w opowiadaniu, ale trochę później. Harry podczas nieobecności Dumbledore'a i swoich przyjaciół był cały czas nieświadomie kuszony przez Voldemorta do złych czynów i do wściekłości na nich. Dlatego jest taki zły. Również zaznaczam, że ten rozdział NIE JEST ZBETOWANY! Więc o każdych błędach proszę mnie informować. Chcę również tutaj napisać, że postaram się do końca tego tygodnia napisać jakiś rozdział i przy okazji, a co najważniejsze wejść na wasze blogi i pouzupełniać sobie braki :D Chcę również bardzo serdecznie podziękować za ośmiu obserwatorów i za ponad 1000 wyświetleń! Jestem z siebie bardzo dumna. Dziękuję :) Mam nadzieję, że zrozumiecie, ale rozdziały będą pojawiać się rzadziej, przynajmniej na razie, do egzaminów. A po egzaminach będą i to regularnie :) Przed egzaminem pojawią się raz na miesiąc, oczywiście nie licząc stycznia. Wtedy będą normalnie :) 
Jeszcze raz bardzo, ale to bardzo Was przepraszam i dziękuję :) Serdecznie pozdrawiam i powracam :*